W Polsce dzieją się rzeczy wielkie i magiczne. Polacy potrafią się bardzo dobrze zorganizować, jak jest jakiś kłopot, który dotyczy każdego. Co prawda Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy i jej pomysłodawca Jurek Owsiak mają w Polsce swoich antagonistów i przeciwników ale jest bezsprzecznie instytucją znaną i podziwianą na całym świecie. Organizatorzy w podziękowaniu dla wolontariuszy, którzy co roku w zimie prowadzą zbiórkę na opiekę medyczną dla najmłodszych organizują festiwal. Kiedyś nazywał się on Przystanek Woodstock, obecnie występuje pod nazwą Pol`and`rock Festival. Mówi się, że jest to najpiękniejszy festiwal na świecie i coś w tym jest. Jest niezwykle kolorowy i energetyczny, hołdujący pozytywnym wartościom.
Festiwal w domu.
Organizatorzy długo mieli nadzieję, że sytuacja wyjątkowa w Polsce minie i będzie można zorganizować festiwal jak co roku. Jednak okazało się, że sytuacja jest nadal poważna i nie jest to możliwe. Postanowiono zrezygnować z organizacji wydarzenia w tradycyjny sposób. Jednak, być może pod naciskiem fanów, a może kierowani fantazją organizatorzy nie poddali się,. Nawiązali współpracę z artystami, którzy mieli wystąpić na festiwalu, z gośćmi Akademii Sztuk Przepięknych, na której co roku odbywają się ciekawe wykłady, spotkania i rozmowy. Okazało się, że większość z nich chętnie wystąpi. Dlatego postanowiono zorganizować studio w Warszawie, w którym odbyło się wydarzenie. Natomiast było ono transmitowane na żywo za pomocą Internetu i było odbierane w wielu zakątkach świata.
Taką formę nazwano Najpiękniejsza Domówka Świata, ponieważ założenie było takie, żeby przestrzegać obostrzeń i się izolować, a jednocześnie korzystać z festiwalu. Organizatorzy i sam Jurek Owsiak zachęcali do zorganizowania „domówek”, czyli festiwali we własnym ogródku, na działce, czy na campingu. Słowem – wszędzie tam, gdzie będziemy mogli cieszyć się urokami przyrody, puścić głośniej muzykę, nie przeszkadzając innym oraz uczestniczyć w festiwalu jak co roku.
Korzyści.
Znalazło się sporo osób zadowolonych z takiego obrotu sprawy. Z reguły byli to ci, którzy nie mogliby pojechać na festiwal – osoby z zagranicy, pracujący, mający małe dzieci albo po prostu zajęci. Okazuje się, że oglądając festiwal można było zatrzymać sobie relację w dowolnym momencie i potem odtworzyć. Poza tym jednocześnie obywało się tylko jedno wydarzenie – rozmowa czy koncert, więc uczestnicy nie musieli podejmować trudnych decyzji. Na festiwalu zawsze jest wiele wydarzeń jednocześnie. Jest kilka scen koncertowych, Akademia Sztuk Przepięknych i jeszcze namioty, w którym odbywają się warsztaty, więc zawsze się coś traci. Taka forma miała więc swoje atuty.
Razem przeciw koronawirusowi.
Taki festiwal miał jeszcze jedną korzyść. Miał podnieść morale i pokazać, że branża i świat może podnieść się z kryzysu. Przystosowujemy się do nowej rzeczywistości i nie musimy rezygnować ze wszystkich przyjemności. Wielu ludzi jest przytłuczonych obecną sytuacją, zamknięciem w domu, brakiem wakacji, koniecznością pracy zdalnej. Chcemy korzystać z kultury, potrzebujemy rozrywki i jednocześnie boimy się z niej korzystać. Festiwal, jako pierwszy zorganizowany na taką skalę w tej sytuacji pokazuje, że możemy się bawić i robić to bezpiecznie, z zachowaniem zasad, że przystosowujemy się do sytuacji. Pokazuje też, że zagrożona kryzysem branża ma szanse przetrwać.